„Gdy Jezus zszedł z góry, ruszyły za Nim rzesze ludzi. Wówczas podszedł do Niego trędowaty, pokłonił Mu się i powiedział: Panie, gdybyś tylko zechciał, mógłbyś mnie oczyścić. Na te słowa Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i oznajmił: Chcę, bądź oczyszczony! I trąd natychmiast ustąpił.” (Mt 8,1-3)
Mateusza rozdział 8 przedstawia Jezusa w najlepszym wydaniu.
W ciągu zaledwie 32 wersetów Jezus uzdrawia chorego na trąd mężczyznę, chorego sługę rzymskiego setnika i gorączkującą teściową Piotra.
Po tych trzech nie mamy pojęcia, ile osób uzdrowił, ponieważ cały fragment mówi, że „przyprowadzili do niego wielu… i uzdrowił wszystkich chorych”, co obejmowało wyrzucenie demonów z kilku osób. A jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że po tym wszystkim miał jeszcze dość energii, by wygłosić kazanie o „Synie Człowieczym, który nie ma gdzie złożyć głowy”.
Tyle pracy jak na jeden rozdział!
Ale to właśnie ta scena otwierająca Ewangelię według Mateusza 8 sprawia, że najbardziej doceniam Jezusa. Tekst mówi, że tłumy szły za Nim, gdy podbiegł do Niego człowiek z trądem. Teraz nie mogę tego udowodnić, ponieważ nie ma żadnego materiału wideo, ale wyobrażam sobie, że tłum zaczął się zmniejszać, gdy tylko zbliżył się mężczyzna z trądem. W czasach Jezusa trędowaci byli wyrzutkami. Ich chorobę postrzegano z obrzydzeniem, do tego stopnia, że żyli w oddzielnych koloniach, odciętych od reszty świata. Nie mogłeś dotknąć trędowatego, bo to uczyniłoby cię nieczystym i niezdolnym do życia religijnego w Izraelu.
I właśnie to czyni ten fragment potężnym. Widzisz, Jezus się nie cofa. Pozwala mężczyźnie przyjść i wygłosić prośbę:
„Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Wtedy Jezus czyni coś nie do pomyślenia w Jego czasach – wyciąga rękę i dotyka trędowatego.
Jezus dotyka niedotykalnego.
Teraz Jezus nie musiał dotykać tego człowieka. Mógł z łatwością powiedzieć: „Jesteś uzdrowiony” i pozwolić, by Jego słowa zadziałały. Ale On tego nie zrobił. On wykonał tę pracę Swoimi rękami. Dlaczego jest to istotne? Ponieważ Jezus wysyła ogromne przesłanie dotykając tego człowieka.
Pomyśl o życiu tego człowieka.
- Od lat nie miał czułego dotyku ani jednej osoby.
- Nieznajomi unikają go jak zarazy, nie chcąc nawet przez przypadek musnąć jego ramienia. Przyjaciele go porzucają, nie mogąc nawet poklepać go po plecach.
- Jego żona i rodzina chcą, żeby trzymał się z daleka, ponieważ znają chorobę i jej śmiertelność.
- Więc od miesięcy, może lat, ten człowiek nie poczuł dotyku ani jednej ludzkiej ręki. Żadnych uścisków dłoni. Żadnych uścisków. Żadnych pocałunków. Nawet przypadkowego uderzenia na rynku. Nic poza czystą izolacją i samotnością .
Dopóki Jezus nie wyciągnie ręki i nie przywróci go do świata ludzkiego dotyku.
Wyobrażacie sobie jego radość??
Jasne, dotyk Chrystusa uzdrowił jego ciało z osłabiającego trądu, ale Jego dotyk uzdrowił także serce tego człowieka z niszczącej samotności .
Otóż, dzisiaj nie ma zbyt wiele trądu w naszym świecie. (Nie jest całkowicie wyeliminowany, ale nie jest tak powszechny, jak kiedyś).
Ale czy wiesz, co JEST szalone?
Samotność.
Izolacja.
Rozłączenie .
Brzmi znajomo?
Trędowaty miał odwagę prosić Jezusa o uzdrowienie :
Jeśli jesteś chory lub samotny i czujesz się odizolowany, czy masz odwagę prosić Jezusa, aby cię uzdrowił?
Jezus miał dość miłości, by dotknąć trędowatego:
Jeśli jesteś wyznawcą Chrystusa, czy masz dość miłości, aby powiedzieć tym, którzy nie znają Jezusa, o JEGO miłości?
Zrób to, co nie do pomyślenia.
Dotknąć niedotykalnego.
Jezus to zrobił.
Napisane przez Kevina Wooda, gościnnego współpracownika