
„Dlatego się nie poddajemy. Wprawdzie nasz zewnętrzny człowiek niszczeje, za to nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem. Chwilowa lekkość naszego ucisku zapewnia nam nieporównywalnie większą wagę wiecznej chwały, nam, którzy zabiegamy nie o to, co widzialne, lecz o to, co niewidzialne. Bo to, co widzialne, przemija, a to, co niewidzialne — jest wieczne”. 2 Koryntian 4:16-18
Kiedy ostatnio byłeś u lekarza na badaniu?
Jeśli przekroczyłeś określony wiek, te spotkania są często połączeniem dobrych i złych wiadomości. Możesz na przykład mieć dobre wyniki badań krwi, ale możesz też odczuwać dokuczliwy ból w plecach. Prawo entropii, które mówi nam, że naturalne procesy przebiegają tylko w jednym kierunku – i to w kierunku degradującym – ma zastosowanie do naszych ciał fizycznych.
Jednak dla chrześcijanina istnieje wspaniały paradoks, który pojawia się wraz ze starzeniem się. Słowa Pawła z 2 Listu do Koryntian przypominają nam, że dla chrześcijanina są to dwie równoległe ścieżki.
Pierwszą ścieżką jest starzenie się.
Jak powiedział Paweł – jesteśmy jak gliniany dzban. Słaby, kruchy i rozpadający się z dnia na dzień.
Ta prawda może nas doprowadzić do depresji. W pewnym sensie toczymy przegraną bitwę i możemy przeżyć resztę naszych dni w stanie depresji.
Ale to prowadzi nas do drugiej ścieżki, którą Paweł opisał. Mówi o tym, że chociaż nasze ciała powoli się niszczą, nasz duch odnawia się dzień po dniu.
Życie wewnętrzne chrześcijanina łamie uniwersalne prawo entropii. Podczas gdy wszystko, co fizyczne, jest w ciągłym stanie rozkładu, nasze wewnętrzne ja odwraca ten trend. Dzięki Bożemu miłosierdziu, które jest nowe każdego ranka, i ponieważ jesteśmy Jego dziećmi, w naszym wnętrzu odmładzamy się – coraz bardziej upodobniamy się do prawdziwych dzieci Bożych, nawet gdy nasze zewnętrzne „ja” się starzeją. Taki jest wielki i chwalebny paradoks starzenia się chrześcijan.
Oznacza to, że jako chrześcijanie nie musimy gonić za nieuchwytną obietnicą młodości.
Nie musimy wpatrywać się w próżność fizyczności. Możemy to zrobić, jeśli nie skupimy się na tym, co widać w lustrze, ale na tym, czego nie widać .
Możemy to zrobić, jeśli utkwimy wzrok w Jezusie.