„ODMŁADZAJ SIĘ STARZEJĄC SIE”

28.05.2023

„Dlatego się nie poddajemy. Wprawdzie nasz zewnętrzny człowiek niszczeje, za to nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem. Chwilowa lekkość naszego ucisku zapewnia nam nieporównywalnie większą wagę wiecznej chwały, nam, którzy zabiegamy nie o to, co widzialne, lecz o to, co niewidzialne. Bo to, co widzialne, przemija, a to, co niewidzialne — jest wieczne”.  2 Koryntian 4:16-18

Kiedy ostatnio byłeś u lekarza na badaniu? Jeśli przekroczyłeś określony wiek, te spotkania są często połączeniem dobrych i złych wiadomości. Możesz na przykład mieć dobre wyniki badań krwi, ale możesz też odczuwać dokuczliwy ból w plecach. Te bóle i bóle są prawie równe kursowi; przypominają, że wszyscy się starzejemy. Prawo entropii, które mówi nam, że naturalne procesy przebiegają tylko w jednym kierunku – i to w kierunku degradującym – ma zastosowanie do naszych ciał fizycznych. Jesteśmy niszczącymi stworzeniami.

Jednak dla chrześcijanina istnieje wspaniały paradoks, który pojawia się wraz ze starzeniem się – taki, który powoduje wielką radość, kiedy możesz odczuwać coraz większy smutek, ponieważ po prostu nie możesz robić wszystkich rzeczy, które kiedyś byłeś w stanie zrobić. Słowa Pawła z 2 Listu do Koryntian przypominają nam, że dla chrześcijanina są to dwie równoległe rzeczywistości.

Pierwszą rzeczywistością jest starzenie się. Że nasza zewnętrzna osoba, nasze fizyczne ciała, są na zboczu. Są poniżające, a wszystkie bóle, zaniki pamięci i cokolwiek innego się z tym wiąże. Och, jasne – robimy różne rzeczy, aby spróbować odłożyć lub zaprzeczyć, że to prawda. Możemy skubać, możemy podwijać, możemy stylizować i możemy się chować, ale prawda jest taka, że patrzy nam prosto w twarz.

Jest tak, jak powiedziałby Paweł zaledwie kilka wersetów wcześniej – jesteśmy jak gliniane dzbany. Słaby, kruchy i rozpadający się z dnia na dzień.

Ta prawda (i jest to prawda) może nas doprowadzić do depresji. W pewnym sensie toczymy przegraną bitwę i możemy przeżyć resztę naszych dni w stanie depresji.

Ale to prowadzi nas do drugiej rzeczywistości, którą Paweł opisał w tych wersetach. Oznacza to, że chociaż nasza zewnętrzna osoba jest niszczona, nasza wewnętrzna osoba odnawia się dzień po dniu.

Innymi słowy, życie wewnętrzne chrześcijanina łamie uniwersalne prawo entropii. Podczas gdy wszystko, co fizyczne, jest w ciągłym stanie rozkładu, nasze wewnętrzne ja odwraca ten trend. Dzięki Bożemu miłosierdziu, które jest nowe każdego ranka, i ponieważ jesteśmy Jego dziećmi, w naszym wnętrzu odmładzamy się – coraz bardziej upodobniamy się do prawdziwych dzieci Bożych, nawet gdy nasze zewnętrzne „ja” się starzeją. Taki jest wielki i chwalebny paradoks starzenia się chrześcijan.

Co to oznacza dla nas?

  • Oznacza to, że jako chrześcijanie nie musimy gonić za nieuchwytną obietnicą młodości.
  • Nie musimy wpatrywać się w próżność fizyczności.
  • Oznacza to, że nadal możemy zarządzać naszymi ciałami, ale nie możemy pozwolić, aby cała nasza samoocena i wartość spoczywały na nich.
  • A to oznacza, że możemy się radować nawet wtedy, gdy zaczynają boleć nas ramiona i pojawia się nieuchronny przyrost masy ciała.

Możemy to zrobić, jeśli nie skupimy się na tym, co widać w lustrze, ale na tym, czego nie widać .

Możemy to zrobić, jeśli utkwimy wzrok w Jezusie, który nie tylko zapoczątkował naszą wiarę, ale ją w nas udoskonala.

Możemy to zrobić, jeśli wierzymy, że jesteśmy coraz młodsi, nawet gdy się starzejemy.

Możemy to zrobić!

 

Napisał Michael Kelley, gościnny autor